Zopaski, bruclki i galandy - jak śląski strój ożył podczas warsztatów

W sali biblioteki stare materiały przestały być tylko eksponatami - stały się początkiem opowieści. W Lublińcu uczniowie dotykali tkanin, zadawali pytania i oglądali elementy stroju, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu były częścią codzienności.
- Miejsko-Powiatowa Biblioteka Publiczna jako scena dla tradycji
- Spotkanie w Lublińcu przywróciło smak śląskiej codzienności
Miejsko-Powiatowa Biblioteka Publiczna jako scena dla tradycji
W ramach projektu Skarby Śląska w Pamiętniku Prababci odbyła się prelekcja warsztatowa zatytułowana Bruclki i zopaski: Opowieść o śląskiej tradycji w stroju. Spotkanie poprowadziła Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko, starszy kustosz i Kierownik Działu Etnografii Muzeum Śląskiego w Katowicach. Jej opowieść nie była suchą lekcją o muzealnych eksponatach, lecz próbą odczytania języka, jaki niosły ubrania — od sposobu wiązania wstążek po kolory korali.
Prezentowane elementy stroju męskiego i kobiecego zetknęły uczestników z codziennością dawnego Śląska. Opisano między innymi bruclik i kamzelę, jedbowkę przy kołnierzu, żółtawe bizoki lub jelenioki wpuszczane w wysokie czarne buty oraz kanie - filcowe kapelusze. Stroje damskie ukazały bogactwo faktur i zdobień: gorsety i kaftany, kiecki z zszytym stanikiem, a także zapaski zwane zopaskami i galandy — wianki ozdobne noszone przez panny.
Spotkanie w Lublińcu przywróciło smak śląskiej codzienności
W wydarzeniu wzięli udział uczniowie i młodzież z Szkoły Podstawowej nr 4 w Lublińcu im. 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty, Szkoły Podstawowej nr 1 im. Marii Konopnickiej w Lublińcu oraz z Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Lublińcu. Dla wielu młodych osób dotknięcie tkaniny i zobaczenie detali znanych z rodzinnych opowieści było chwilą, która łączyła przeszłość z teraźniejszością.
Prowadząca podkreślała, że ubiór był nie tylko ochroną przed chłodem, lecz też informacją społeczną — o wieku, stanie cywilnym czy pochodzeniu. Wspomniano, że jeszcze w latach 70. XX wieku strój ludowy bywał codziennością śląskiej wsi, a ostatnie kobiety noszące go na co dzień, zwane chłopionkami, można było spotkać około roku 2000. Spotkanie w bibliotece odbyło się dzięki dofinansowaniu z Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury - EtnoPolska, edycja 2025.
Na koniec warsztatów tkaniny, wstążki i korale znów zrobiły to, co potrafią najlepiej: zaczęły opowiadać. Dla młodszych uczestników były to nowe obrazy i pytania, dla starszych przypomnienie, że pamięć o regionalnych zwyczajach można pielęgnować nie tylko w muzeach, lecz także przy szkolnych stolikach i w miejskich bibliotekach.
na podstawie: Biblioteka w Lublińcu.
Autor: krystian